Archiwa tagu: pacyfikacja Białowola

75 rocznica pacyfikacji Białowoli i Rachodoszcz

W ramach realizowanego przez Niemców generalnego planu  wschodniego   doszło do pacyfikacji kilkuset zamojskich wsi i wysiedlenia ponad 100 tysięcy ludzi. 75 lat temu – 29 grudnia 1942  miała miejsce pacyfikacja Białowoli i Rachodoszcz, wsi położonych w pobliżu Zamościa.

W miejscowościach tych prężnie działały oddziały Armii Krajowej jak również Batalionów Chłopskich, partyzantom pomagała miejscowa ludność. W odwecie za akcje partyzantów przeciwko nasiedlonym do polskich wsi Niemcom i folksdojczom oraz  udzielaną partyzantom pomoc doszło do pacyfikacji Białowoli, gdzie  Niemcy zamordowali ponad pięćdziesięciu mieszkańców tej wsi. Relacja świadka „W czasie pacyfikacji, na boisku szkolnym, został zamordowany mój ojciec, siostra z mężem i trójka dzieci – najmłodsze miało 8 miesięcy. Gdy mordercy odjechali do Zamościa, poszedłem do zabitych i zobaczyłem wśród stosu trupów moją siostrę, trzymała w ramionach martwe niemowlę, a obok niej leżały pozostałe dzieci. Przebieg pacyfikacji był straszny. Bardzo wcześnie rano Białowola została otoczona ścisłym kordonem żołnierzy. Specjalne patrole chodziły po wsi i spędzały mieszkańców do szkoły. Tam odbywała się selekcja. Wybranych wprowadzano rodzinami lub piątkami na boisko szkolne i na oczach pozostałych mieszkańców zabijano seriami z karabinów maszynowych. W razie potrzeby dobijano strzałem w głowę” relacja świadka zbrodni. Stryj mojej zony ze Zwódnego, którego ojciec pochodził z Białowoli k. Zamościa opowiadał mi jak kuzynka wraz ze swoją koleżanką uciekała przed pacyfikacją tejże miejscowości. W pewnym momencie zostali dostrzeżeni przez Niemców, wydawało im się, że są już w dość dużej odległości i zdołają umknąć, jednak kule dosięgły serca kuzynki, koleżanka miała więcej szczęścia i później opowiedziała tą historię. Stryj do dziś ma zdjęcie tej 16 – letniej  dziewczyny zrobione niewiele miesięcy przed jej śmiercią.

Tego dnia Niemcy wkroczyli również do sąsiedniej wsi Rachodoszcze i dokonali drugiej już pacyfikacji tej miejscowości. Niemcy posiadali informacje o silnym ruchu oporu działającym w Rachodoszczach i okolicy. Ćwiczenia często odbywały się w miejscowym młynie, gdzie też po spaleniu domu mieszkał komendant Armii Krajowej placówki w Rachodoszczach stryj Stanisław Malicki ps „Listek”. W tym murowanym młynie organizowano ćwiczenia, opracowywano plany nowych akcji  a także w  wygłuszonej młyńskiej piwnicy uczono młodych żołnierzy strzelać.

Młyn w Rachodoszczach

Oto relacja Stanisława Szewczuka ps. „Kmicic”, współautora książki „Zarys historii wsi Rachodoszcze” i uczestnika wydarzeń- sprzed dokładnie 75 lat, czyli działo się to 29 grudnia 1942 roku.  „Słyszałem prawie dokładnie wszystko to co się działo ( z kryjówki usytuowanej w stodole) w domu sąsiada Józefa Teterycza po wejściu Niemców do mieszkania, a więc płacz kobiet i wrzaski nieproszonych gości. Dzieliła mnie odległość kilkudziesięciu metrów. Niemcy ci mieli już na sumieniu udział w wymordowaniu, mieszkańców Białowoli, byli pijani(…)  Leżę w bezruchu i słyszę – oprócz przyspieszonego rytmu mojego serca – jakieś niesamowite ożywienie w domu Franciszka Teterycza za gościńcem, Słyszę głosy nietypowe, błagalne, słyszę płacz kobiecy a nade wszystko wrzaski oprawców spod znaku swastyki „los.los”. W pewnym momencie te wszystkie odgłosy tragedii ludzkiej wyrażone po raz ostatni zagłuszone zostały seriami z karabinów maszynowych (…) Oprawcy niemieccy  po wymordowaniu kilkunastu  osób wracając do gościńca a następnie pod figurę skąd mieli wyruszyć do Zamościa, strzałem w skroń pozbawili życia rannego, młodego, zdolnego uczciwego Polaka i żołnierza Armii Krajowej – dokumentując tym samym swój barbarzyński i bandycki stosunek do innego człowieka”.

Inna relacja o pacyfikacji Rachodoszcz Pawła Kawałko ps. Biegły” : widząc zbliżających się Niemców siostra Katarzyna i kuzynka Genowefa Konopka ukryły się na piecu. Ciotka Agnieszka Łapa z d. Kawałko zamieszkała w Borku – Białowola ukryła się pod sofką. Matka Paulina pozostawała w kuchni. Wchodzą esesmani. Jeden pyta po polsku ” gdzie chłopy” ?. Drugi repetuje pistolet i strzela do matki. Pierwszy esesman wyciąga ciotkę za nogi spod sofy i mimo próśb strzela jej w głowę. Jeden z morderców zbliża się do pieca – gdzie skryły się siostra i kuzynka. Z pieca zeskakuje na żandarma …kot. Żandarm się cofnął. Tak Bóg ocalił te dwie dziewczyny, W tym czasie przechodziła sadem Maria Flaga i tam została zabita”