Punktem obowiązkowym zwiedzania Zamościa jest zamojska katedra. Wybudowana pod koniec XVI wieku przez wielkiego kanclerza Jana Zamoyskiego. Zarówno kiedyś jak i za naszych czasów wprawia w zachwyt każdego kto zna się na pięknie.
Dziś, przy pomocy naszego Deloreana z „Powrotu do Przyszłości” przenosimy się do miasta idealnego u progu jego istnienia…
Architektem świątyni podobnie jak i miasta był Bernardo Morando, bliski współpracownik i przyjaciel Jana Zamoyskiego, Bardzo ważną rolę w tym pięknym kościele pełni światło, które w sposób perfekcyjny podkreśla rytmikę wnętrza. Gdy wejdziemy do katedry zwróćmy uwagę na rozglifienie okien, w kaplicach od strony południowej rozszerzają się one bardziej niż na stronie północnej. Architektowi zależało na tym aby przed południem szczególnie mocno oświetlić wnętrze, gdyż wówczas odbywały się nabożeństwa .
Światło górne, po pięć ukrytych okien po prawej i po lewej stronie efektownie oświetla sklepienie, arkady naw, dekoracje. Możemy także odczytać sentencję pod sklepieniem, którą kazał umieścić kanclerz „Domina Mea Virgo Deigenitrix In Coelum Asmpta est” Pani moja Bogurodzica Dziewica do nieba z ciałem wzięta jest” słowa przypisywane Św. Tomaszowi Apostołowi ( jedno z wezwań świątyni)
Światło boczne wpada do środka przez okna kaplic i oświetla je oczywiście szczególnie od strony południowej, docierając w dolne rejony nawy głównej.
Światło w ołtarzu głównym oświetla prezbiterium, ołtarz główny. Szczególną rolę pełni, tak jak dawniej podczas odprawiania porannych mszy świętych. W tym miejscu należy nawiązać do pierwszego wezwania katedry Zmartwychwstania Pańskiego, przecież to podczas rezurekcji, czyli wcześnie rano, w Wielką Niedzielę odprawiano – jednocześnie – msze święta odpustowa. Przy sprzyjającej pogodzie promienie wschodzącego słońca oświetlały celebransa, dodając mu ważności i piękna. Efekty świetlne uzyskane zostały dzięki geniuszowi Moranda. Światło ożywia wnętrze dodaje dynamizmu , ekspresji i daje nam duże pole do wyobraźni.