Międzynarodowy Dzień Przewodnika Turystycznego – Zamość

Dziś Święto Przewodnika. Z tej okazji serdeczne życzenia dla wszystkich koleżanek i kolegów przewodników. Zdrowia i siły a także wytrwałości i cierpliwości w pracy oraz wielu wspaniałych przygód dla tych którzy prowadzą grupy jak i dla uczestników wycieczek, rajdów i eskapad.

Przedstawię zatem kilka sytuacji z wypraw, które miały miejsce w czasie ostatnich tygodni. Grupa żołnierzy przybyła z wycieczką do grodu hetmańskiego . W ramach swych codziennych obowiązków pełnią wartę na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Posłuchałem jak wygląda ich praca niezależnie od tego czy pada deszcz, święci słońce, sypie śnieg czy hula wiatr. Zawsze wystawiona jest warta, która na określonym odcinku strzeże pasa granicznego. Tylko podczas największej zawieruchy strażnicy mogą skryć się na krótko w niewielkiej budce. Po ciężkiej pracy należy się odpoczynek i przyjechali dzielni żołnierze na wycieczkę i zwiedzanie Zamościa. Ruszyliśmy uliczkami i zaułkami hetmańskiego grodu, wstąpiliśmy do katedry, muzeum, weszliśmy na mury i bastiony. Opowiadanie o dawnych walkach, o hetmanie Zwycięzcy Janie zrobiło wrażenie na obrońcach granic. A potem dobry obiad, kawa czy herbata na Rynku, chwila wytchnienia od codziennych obowiązków.

Innym razem wybrała się grupa młodych ludzi z Lublina bardzo ciekawa roztoczańskich lasów, zainteresowana wędrówką szlakami Roztocza. Najpierw odwiedziliśmy cmentarze Partyzantów w Błódku i na Czartowym Polu, przy okazji podziwialiśmy także ruiny starej papierni. Następnie nasz rajd w leśnych odstępach poprowadził śladami Żołnierzy Armii Krajowej. Przeprawa nie była łatwa, przedzieraliśmy się doliną na wysokie wzniesienie. To nic, że ostatni etap trzeba było się wspinać na czworaka. Ważne, że osiągnęliśmy cel naszej wyprawy, weszliśmy do ziemianki z czasów II wojny. Mogliśmy na własne oczy ujrzeć Jakże zakamuflowane miejsce, gdzie przed laty ukrywał się porucznik Podkowa wraz z podwładnymi. Doświadczyliśmy w jakich warunkach żyli, gdzie uczyli się strzelać, opatrywać rannych, na co dzień żyć.

Inne zdarzenie miało miejsce podczas zimowej wycieczki po Zamościu. Na wystawie zorganizowanej w ratuszu przez Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne z zainteresowaniem podziwialiśmy prezentowane zdjęcia. Zatrzymaliśmy się przed fotografią ukazującą grupę ludzi w Tatrach. Wysportowany, silny człowiek wnosi na własnych plecach niepełnosprawnego młodzieńca.

– O mój brat ! – zawołała uczestniczka naszej grupy. Szwagier ! – dodał jej mąż. I Następnie opowieści nie było końca. Dzielni ludzie, którzy zajmują się pomocą osobom niepełnosprawnym, mają wielkie serca, sporo siły i wytrzymałości, służą pomocą słabszym, nazywani są Szerpami Nadziei. Najczęściej są to harcerze, ludzie gór, wielu pasjonatów, ale również osoby, które na co dzień pracują z osobami z różnymi niepełnosprawnościami. Mogliśmy tez posłuchać opowieści Siostry Szerpa Nadziei jak pięciu dzielnych ludzi wnosiło chłopaka na Rysy. W czasie wyprawy na najwyższy szczyt Polski jeden z pięciu wolontariuszy nie miał już siły dalej iść, pomagać we wnoszeniu. Cóż było robić ? Wyruszyli dalej we czterech i zdobyli najwyższy wierzchołek w polskich górach. Co za satysfakcja, jak wielka radość dla Wszystkich i dla tych którzy wnosili i dla chłopaka, który sam nie miałby szans wejść na szczyt.

Zimowy rajd śladami „Wira” i „Podkowy”

W czasie drugiej wojny światowej, na Zamojszczyźnie prężnie rozwinął się ruch oporu. Najsilniejszą organizacją zbrojną była Armia Krajowa, która dzielnie broniła miejscowej ludności przed okupantem. Do najbardziej znanych i odważnych Partyzantów z pewnością możemy zaliczyć porucznika Konrada Bartoszewskiego „Wir” oraz Tadeusza Kuncewicza „Kmicic”, „Podkowa”. Konrad Bartoszewski to legendarny dowódca AK w rejonie Józefowa. Do jego słynnych akcji z początków wojny należy wysadzenie w grudniu 1942 r. linii kolejowej, na długości 50 metrów w okolicy stacji Krasnobród. Natomiast porucznik Kuncewicz w tym czasie wysadził most i wieżę ciśnień w miejscowości Ruskie Piaski. Działania te spowodowały 5 dniowe utrudnienia w kursowaniu niemieckich pociągów z bronią przeznaczoną na front wschodni. Obaj dowódcy AK wraz z żołnierzami często byli zmuszeni do ukrywania się przed niemcami w lasach odstępach Roztocza. W ostatnim czasie zostały zrekonstruowane dwa obiekty partyzanckie z czasów wojny: ziemianka „Wira” w okolicy Aleksandrowa oraz bunkier „Podkowy” koło Kawęczynka. Pod sam koniec stycznia 2024 wraz z młodzieżą z Lublina zorganizowaliśmy wyprawę śladami „Wira” i „Podkowy”. Po długiej i wyczerpującej trasie wiodącej leśnymi duktami, pośród topniejącego śniegu dotarliśmy do ziemianki, gdzie w czasie wojny ukrywał się porucznik Konrad Bartoszewski wraz z kolegami z leśnego oddziału.

W dalekich odstępach Puszczy Solskiej ukrywano również broń, organizowano szkolenia i ćwiczenia młodych żołnierzy. „Wir” to legenda zamojskiego podziemia, wielce zasłużony dla lokalnej społeczności. Gdy dnia 25 lutego 1943 roku przebywał w swym domu w Józefowie został zaskoczony, otoczony i aresztowany przez okupantów. Podporucznik Czesław Mużacz pseudonim „Selim” wraz z grupą AK-owcow z miejscowego posterunku żandarmerii zbrojnie odbił aresztowanych kilka godzin wcześniej Konrada Bartoszewskiego i jego zastępcę Hieronima Miąca, pseudonim „Korsarz”. Niestety Niemcy srogo zemścili się za tę i inne zbrojne akcję podziemia w Puszczy Solskiej. Następnego dnia przybyły do miasta oddział egzekucji karnej zebrał mieszkańców Józefowa na rynku, a przed szereg wyprowadzono rodziców i 18 – letnią siostrę „Wira”. Do dziś krążą opowieści, że Bartoszewski obserwował przez lornetkę z pobliskiego kamieniołomu co dzieje się na rynku i ledwie zdołał powstrzymać swych żołnierzy, którzy chcieli ruszyć z odsieczą. Dowódca wiedział, że nie mają szans z o wiele silniejszym przeciwnikiem a taka akcja przyniosłaby wiele niepotrzebnych ofiar. Tymczasem w Józefowie Niemcy z zimną krwią zabili jego rodziców i siostrę na oczach mieszkańców miasteczka. Bartoszewski bardzo niechętnie opowiadał o swoich wojennych przeżyciach. Miał głęboką traumę po rozstrzelaniu rodziców i siostry. Te tragiczne wspomnienia towarzyszyły mu przez całe życie Oto wspomnienia syna Konrada Bartoszewskiego Piotra: ” Pamiętam zdarzenie, gdy byliśmy w Górecku Kościelnym i tamtejszy ksiądz zapytał ojca o walki partyzantów. Ponieważ tata był polonistą, ale też łacinnikiem, zaczął odpowiadać po łacinie. Cały czas próbował chronić mnie, młodego chłopaka, przed okrucieństwami wojny „

Pod Osuchami 25 czerwca 1944 roku, największym boju partyzanckim na ziemiach polskich. Niemieckie oddziały otoczyły w lasach ponad tysiąc partyzantów. Części z nich, pod dowództwem „Wira”, udało się wyrwać z kotła. Po rozgromieniu partyzantów Niemcy zniszczyli ich leśne obozy.

Następnie wraz z młodzieżą wyruszyliśmy na kolejną wyprawę, tym razem celem był bunkier Podkowy. Trasa ta ciągnie się malowniczymi wąwozami oraz pnie wysoko w górę. Nie było łatwo, tym bardziej, że wędrówki nie ułatwiał wciąż jeszcze leżący śnieg. Ostatnie metry to bardzo stroma góra, którą w najtrudniejszym, bardzo śliskim odcinku można było pokonać jedynie …na czworaka, a słabszych trzeba było wciągać za ręce. Wreszcie po dłuższym czasie wędrówki dotarliśmy do bunkra znajdującego się na szczycie wzniesienia.

Jednym z ważniejszych dni z żołnierskich zmagań porucznika Tadeusza Kuncewicza był 26 lipca 1944 r. Tego dnia „Podkowa” wraz ze swoimi chłopcami z lasu wkroczyli do opuszczonego już przez Niemców Szczebrzeszyna. Dowódca wjeżdżał do miasta konno a jako jeden z pierwszych do Podkowy podszedł dr Zygmunt Klukowski, znany lekarz i działacz z lat okupacji. Oto fragment Dziennika doktora, 26 lipca : „Któraś z sióstr krzyknęła „nasi chłopcy idą!”. Rzuciłem wszystko i wybiegłem na ulicę przed szpital. Od strony Błonia w dwuszeregu szło dwudziestu kilku uzbrojonych młodych chłopaków w  mundurach z czerwonymi szalikami na szyjach, z biało-czerwonymi opaskami na lewym ramieniu. Ludzi ogarnął szał. Krzyczeli, płakali, rzucali kwiaty…
Pośpieszyłem na rynek. Tu przed ratuszem, od strony jak się wchodziło do żandarmerii uwijał się na koniu „Podkowa”, również w mundurze i z biało-czerwoną opaską, obwieszony kwiatami. Obok niego adiutant „Korczak”. Uściskałem „Podkowę”, z  największym trudem opanowując wzruszenie.”

{. Na ratuszu zawieszono biało-czerwoną chorągiew. Natychmiast kazałem zrobić to samo i  w  szpitalu mając zachowaną chorągiew przedwojenną. Po chwili „Podkowa” zjawił się w szpitalu zamierzając w naszej
kancelarii założyć swą tymczasową kwaterę”}

Stanisław Bizior „Eam” na rozkaz porucznika Kuncewicza zatknął biało-czerwoną flagę na ratuszowej wieży. Podporucznik „Eam”, który po wojnie dzielnie walczyli także z NKWD, Służbą Bezpieczeństwa czy MO został skazany przez komunistyczny sąd na karę śmierci. Bierut nie skorzystał z prawa łaski i wyrok wykonano. Doczesne szczątki „Eama” odnalezione zostały przez IPN dopiero w r 2017 na cmentarzu w Lublinie, odbył się pogrzeb a jego ciało spoczęło w kryptach Bazyliki św. Antoniego w Radecznicy. Z Podkową wiąże się jeszcze inna niezwykła historią, lecz o tym innym razem.

Akademia Zamojska

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – do naszych czasów jakże ważne slowa, które skreślił Jan Zamoyski w akcie fundacyjnym Akademii Zamojskiej w 1600 roku.
Już niebawem będziemy zwiedzać Akademię Zamojską z przewodnikiem! szczegóły: przewodnikzamosc@gmail.com.
Została powołana do życia w 1594 roku jako trzecia w Polsce po Uniwersytecie Jagiellońskim i Akademii Wileńskiej – uczelnia. Pierwsze zdjęcie przedstawia syna Jana Zamoyskiego Tomasza w sali odrestaurowanego gmachu starej Akademii. II Ordynat Tomasz to jeden z pierwszych absolwent zamojskiego Hippeum – tak swą szkole zwał jej założyciel kanclerz Zamoyski.


Nauka w dawnej Akademii.
Na pierwszy rok nauki przyjmowano chłopców w wieku lat 7 , na początku dzieci pochodziły przeważnie z rodzin szlacheckich, później ta reguła uległa zmianie i przyjmowano do nauki także zdolnych chłopców pochodzenia mieszczańskiego a nawet chłopskiego, Wśród studentów Akademii znajdziemy wielu przedstawicieli rodu Zamoyskich a także miedzy innymi ojca zwycięzcy spod Wiednia – Jakuba Sobieskiego, jak również syna zdobywcy Moskwy – Jana Żółkiewskiego. Akademia to „ukochane dziecko:” hetmana Jana Zamoyskiego, który bardzo o nią dbał, niekiedy osobiście prowadził wykłady, jeśli znalazł czas egzaminował, z pola bitew wysyłał listy do profesorów uczelni a nawet dobierał właściwe czcionki w drukarni. Tylko podczas pierwszego roku dzieci uczyły się języka polskiego, już na drugim roku rozpoczynały naukę łaciny i greki.wiecej na stronie www.PrzewodnikZamosc.pl lub podczas zwiedzania Zamościa. Obecnie – od kilku zaledwie dni – w gmachu dawnej Akademii mieści się I Liceum Ogólnokształcące im Jana Zamoyskiego

Niespodziewana, zimowa wycieczka po Zamościu

Wspomnienie wczorajszej, niespodziewanej wycieczki. Mamy czas kolędy, wizyty duszpasterskiej, więc udałem się do katedry po wodę święconą żeby ksiądz miał możliwość poświęcić dom i poblogoslawić. Gdy nabierałem wody przy wejściu do świątyni zagadnęła mnie pewna Pani, w jakim celu nabieram wodę? Po wytłumaczeniu dowiedziałem się, że u nich w Warszawie ksiądz w domu wodę święci, co u nas też się zdarza, lecz wyjątkowo. Okazało się że rodzinnie przyjechali do Zamościa aby zwiedzić to piękne, renesansowe miasto. Gdy dowiedzieli się, że jestem przewodnikiem po Zamościu najpierw na miejscu opowiedziałem o katedrze, o Janie Zamoyskim, o kryptach. Potem obejrzeliśmy sobie pięknie odnowioną, trzecią założoną w Rzeczypospolitej Akademię. Następnie podziwialiśmy obronne mury, które po wielokroć broniły grodu i jego mieszkańców przed wrogami Była też okazja do opowiedzenia najlepszych zamojskich anegdot i legend, po czym spacerkiem udaliśmy się na Rynek . Podczas naszego spotkania także usłyszałem wiele ciekawych informacji, gdyż wycieczka po Zamościu to świetna okazja na interesującą rozmowę. . Między innymi babcia Pani z Warszawy w czasie drugiej wojny brała udział w ratowaniu Dzieci Zamojszczyzny. Działo się to wówczas gdy pociąg z dziećmi wyworzonymi z Zamościa zajechał na dworzec w stolicy. Zwykli ludzie najpierw wynosili marte dzieci z pociagu gdzie Niemcy zgotowali im głód i chłód a następnie ratowali pozostałe dzieci, biorąc je do swych domów. Przypominamy sobie podobną scenę w filmie „Polskie Drogi” gdy Kuraś udzielał pomocy Dzieciom Zamojszczyzny. Zapłacił obsłudze pociagu i zgromadzeni na stacji ludzie zabierali dzieci z wagonów. Działo się tak nie tylko w Warszawie, ale także Siedlach, Garwolinie, Mińsku Mazowieckim i innych miejscach.

A potem Państwo pojechali na wyciąg narciarski, gdyz na Roztoczu można pojeździć na nartach: w Jacni, Chrzanowie i nie tylko .. Ach można też poślizgać się na lodowisku przed ratuszem. Pozdrawiam i zapraszam na wycieczki takze te planowane , niebawem rozpoczynają sie ferie, takze w naszym województwie, szczegóły uzgodnimy telefonicznie 509 338 939

Kolegiata zamojska

Na pomniku Jan Sariusz Zamoyski fundator kolegiaty pw. Zmartwychwstania Panskiego i św. Tomasza Apostoła.

Prace budowlane prowadzone byly w ostatnich latach XVI wieku. To zabytek architektury, świątynia typu bazylikowego, trójnawową z rzędem kaplic po jednej i drugiej stronie. Warto przypomnieć, ze w w dawnej kolegiacie kolejni ordynaci w specjalnych strojach pontyfikalnych składali przysiegę na wierność rodowego statutu. W tym kościele bardzo często miały miejsce śluby „władców” Zamościa. Natomiast pogrzeby kolejnych Ordynatow odbywaly sie w świątyni a ich doczesne szczatki pochowano w kryptach. Można zatem powiedzieć, że kolegiata dla rodu Zamoyskich odgrywała analogiczną rolę jak katedra na Wawelu dla rodziny królewskiej. Zwiedzanie z przewodnikiem www.PrzewodnikZamosc.pl

Wilki, Rysie… Niedźwiedzie na Roztoczu

Roztocze to piękna kraina przyrodnicza, która rozciąga się od Janowa Lubelskiego przez Szczebrzeszyn, Zwierzyniec, Krasnobród, Susiec aż do Lwowa – już poza granicami naszego kraju. Występują tutaj różne gatunki zwierząt, niektore z nich podlegają ścisłej ochronie. W tym wpisie wspominamy o drapieżnikach. Kilka kilometrów za Suścem udało się zaobserwować watachę wilków, w tym kilka młodych osobników, które wyraźnie wybrały się na polowanie…

W okolicy Narola i Werchaty zaledwie kilka dni temu dostrzeżone zostały rysie. To największe spośród dzikich kotów, żyjące w Polsce dziko na wolności. Na zimowy spacer po Puszczy wybrała się matka wraz młodym rysiem . Mniejszym spośród dzikich kotów żyjącym w Roztoczańskiej Puszczy jest żbik, także spotykany w naszych lasach.

Żbik foto A Horajski Żbik na Roztoczu

Na koniec rarytas. Kilka lat temu w okolicy Zwierzyńca para młodych ludzi spacerująca po lesie dostrzegła bardzo duże tropy pozostawione na śniegu. Chłopak przyjrzał się im i uznał że zapewne pozostawił je Yeti ! a dziewczynę niezbyt ten żart rozbawił. Postanowili czym predzej wrócić do do domu, później jednak zebrali się na odwagę i jeszcze raz udali się do lasu, w to samo miejsce. Tym razem uwiecznili ślady na zdjęciach a następnie wysłali je do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Na początku pracownik Parku zlekceważył maila uważając, że to z pewnością głupie żarty. Potem jednak zajal sie ta sprawą, udał sie na miejsce pozostawionych śladów i rozszyfrował zagadkę – to wyraźnie były tropy niedźwiedzia. Niedźwiedź na Roztoczu ! Wielka sensacja. Na tej podstawie możemy uznać, że niekiedy te brunatne misie przywędrują do naszej Zielonej Krainy z pobliskich Bieszczad . Ale to nic dziwnego przecież mówi sie, ze Roztocze to małe Bieszczady.

Zdarza się, że głodna watacha wilków potrafi zaatakować samotnego niedźwiedzia, mimo że niedźwiedź jest o wiele silniejszy to w walce że stadem choćby tylko kilku osobników, może nie mieć szans….wiecej podczas zwiedzania Roztocza z przewodnikiem tel 509 338 939.

Przewodnik Zamość zaprasza na wycieczki

Życzę odnalezienia czasu
By z bliska, a nie z dystansu,
Poznać ideę Perły Renesansu,

Odwiedzić Katedrę, Franciszkanów,
Podziwiać ratusz, kamienice,
Odkryć Akademii tajemnice,

Pośpiewać utwory Grechuty,
Recytować wiersze Leśmiana,
Posłuchać o życiu kanclerza Jana,

Zobaczyć broń w Arsenale,
Zwiedzić bastiony, kazamaty,
Strzelić ze starej armaty.

Wycieczki na Nowy 2024 Rok – https://przewodnikzamosc.pl/?page_id=746

Marek Grechuta z Zamościa

Dziś 78 rocznica urodzin wielkiego artysty muzyki, słowa, obrazu – Marka Grechuty. Podczas spacerów uliczkami idealnego miasta niezwykły wprost entuzjazm wśród turystów wzbudza informacja, że Marek w Zamościu się urodził, przez wiele lat mieszkał, uczył sie gry na fortepianie, tworzył swe pierwsze, młodzieńcze utwory. I musimy takze „Ocalić od zapomnienia”,.. że … Marek spacerując pod rękę że swą pierwszą Miłością zaułkami Perły Renesansu poznawał wspaniale zabytki i postanowił studiować architekturę. Co stało się „przez dziewczynę z końca sali podobną do róży” z Zamościa ? i znacznie więcej opowieści o Marku podczas wspólnego zwiedzania Zamościa – szczegóły na temat wycieczek na. https://przewodnikzamosc.pl/?page_id=746 Grechuta pamiętał ( zaraz zapewne pojawia głosy, że zapomniał.) o miejscu urodzin, młodych lat, choćby na swej ostatniej płycie o ulubionych miastach („Miejsca niezwykłe”) nagrał utwór „Gdzieś na skraju mapy – Zamość „, czy też wielokrotnie w miescie swej młodości dawał koncerty. W Opolu jest ławeczka, w Kielcach popiersie Grechuty. Gdyby tak przypomnieć światu skąd pochodzi, na jakiej ziemi wyrósł, gdzie był wychowywany i czerpał wzorce do życia ten wieki polski artysta. Niestety ławeczka, czy fortepian z artystą – pomimo naszych starań – nie powstały w Zamościu i nie można sobie usiąść obok Grechuty, zrobić z nim fotografii … Podczas ostatniej wycieczki z dziećmi byliśmy na podwórzu i przed domem, gdzie 10 grudnia 1945 roku urodził się Marek Grechuta (zdjecia) oraz fragment jego piosenki o Zamościu.

Perła Renesansu

Podcieniowe arkady, kamieniczki,
Ukryte dziedzińce, zaulki, uliczki,
Stare kościoły, ratuszowa wieża,
Owoc wizji wielkiego kanclerza,

Najpiękniejsze zabytki Zamościa,
Zauroczą mieszkańca i gościa.
Zapraszam grupy małe i duże,
Na jesiennie i zimowe podróże,


Więcej https://przewodnikzamosc.pl/?page_id=746. Zwiedzanie Zamościa z przewodnikiem tel 509 338 939

Zwerzyniec porą jesienną

Jesienny Zwierzyniec

Dobrze odpocząć w Zwierzyńcu porą jesienną,

Na drzewach pozostają pomarańczowe liście,

Śpieszmy się, gdyż one szybko spadają i więdną,

Kościół odbija się w tafli stawu niezwykle przejrzyście.


Szczegóły na temat zwiedzania Zamościa I Roztocza z przewodnikiem : https://przewodnikzamosc.pl/?page_id=746